Loading...
X

Wprowadzenie

Od małego miałam bzika na punkcie zwierząt. Mój pierwszy pies był ode mnie starszy o 3 lata.  Miał na imię Bałkan i był psem w typie owczarka niemieckiego. Był ogromny, puchaty i budził respekt. Bałkan nie był szkolony, a mimo to nigdy nie sprawiał nam problemów wychowawczych. Wręcz przeciwnie, był niesamowicie mądry i zrównoważony emocjonalnie. Miał silny instynkt obronny, ale nie szukał zaczepki. Na spacery wychodził bez smyczy i nigdy nie chciał uciec. Żył z nami przez 13 lat. Oprócz Bałkana mieszkały z nami jeszcze Pestka rasy husky, mopsik Gizmo, a aktualnie mam dwie mopsiczki – 10 letnią Sensi i 3 letnią trójłapkę Jaśminkę. Oprócz psów były też: szczur, rybka, jeż, wąż, gekony, chomik i koty. Dużo kotów. Mieszkaliśmy na parterze z ogródkiem, dlatego często się do nas przybłąkiwały, szczególnie zimą. Drzwi balkonowe były otwarte – mogły odejść kiedy chciały, ale tego nie robiły. Zbierałam gąsienice, motyle, chrabąszcze i ślimaki, które obserwowałam przez jakiś czas w akwarium, a potem wypuszczałam je z powrotem na wolność. Pomimo różnorodności gatunków, z którymi miałam do czynienia, to zawsze najbardziej kochałam psy. Myślę, że to co mnie w nich urzeka to ich oddanie i chęć współpracy z człowiekiem.

Dawniej, nie posiadałam żadnej wiedzy z zakresu psychologii, zoologii czy etologii. Polegałam jedynie na własnej intuicji i doświadczeniu. Nie znałam też żadnych technik szkoleniowych. Mimo to, umiałam porozumiewać się ze swoimi psami i nigdy swoim zachowaniem nie sprawiały mi problemów. Czy chcę przez to powiedzieć, że fachowa wiedza jest niepotrzebna? Absolutnie nie! Gdybym ją wtedy miała, komunikowałabym się z moimi zwierzętami jeszcze lepiej. Czy uważam więc, że mam jakiś specjalny talent? I tak i nie. Nie, bo każdy z nas ma do tego dostęp. Tak, bo mało kto z niego korzysta. Mam w sobie coś, co sprawia, że jestem bardzo skuteczna w swojej pracy i szczęśliwa w relacjach z bliskimi, czyli – ciekawość. Jest we mnie ogromna chęć zrozumienia drugiej istoty.

Pracuję z psami i ich właścicielami od ponad 6 lat. Zauważyłam, że ludzie w większości są bardzo dokładni we wskazywaniu wad i przewinień swoich psów. Chcą je „naprawiać” oraz „doskonalić” ich zachowanie z ogromnym zaangażowaniem. Tymczasem, kompletnie nie widzą swojego „udziału” w procesie edukacji swoich psów i nie są zainteresowani szkoleniem samych siebie. Wiem, że nie jest łatwo złapać dystans i być wobec siebie obiektywnym. Przyznawanie się do błędów też nie jest przyjemne. Wzięcie odpowiedzialności za swoje zachowanie i chęć rozwoju to już chyba jakaś super-moc. Ale jak inaczej budować zdrowe relacje z kimkolwiek?

Skupianie się wyłącznie na sobie i na swoich potrzebach jest nie tylko niesprawiedliwe, ale przede wszystkim nieefektywne. Możesz zastosować trening behawioralny, który oduczy psa uciążliwego dla Ciebie zachowania, ale zapewniam Cię, że jeżeli nie wyeliminujesz przyczyny, to czeka Cię syzyfowa praca. Trening jest fajny, bo daje szybkie efekty i jest łatwy do zastosowania. Jest świetną zabawą i niezwykle skutecznym narzędziem do uczenia naszych pociech praktycznych umiejętności ułatwiających wspólne życie. To niezbędnik w pracy behawiorysty. Mimo to, moim zdaniem powinien być dodatkiem do naszej relacji z psem, a nie jej fundamentem! Ze zdumieniem obserwuję ludzi, którzy próbują kontrolować niemal każdy ruch swojego psa. Pomimo, iż zawodowo szkolę psy, zastanawiam się czemu, a raczej komu ma służyć taka nadgorliwość?

Chciałabym pokazać wam, że istnieją też inne, bardziej naturalne metody wywierania wpływu na zachowanie psów, które możemy stosować w codziennych sytuacjach. Przede wszystkim, chcę jednak zwrócić waszą uwagę na to, że relacja z psem to coś więcej, niż tylko kształtowanie jego zachowania.

Praca z psami nauczyła mnie bardzo wiele na temat relacji nie tylko ze zwierzętami, ale także z innymi ludźmi. Dowiedziałam się też sporo rzeczy o sobie samej. Mam nadzieję, że czytając o moich doświadczeniach i przemyśleniach, wyciągniecie z tego coś dla siebie. Uważam, że zwierzęta mają nam do zaoferowania dużo więcej, niż tylko wykonywanie naszych poleceń. My także mamy im do zaoferowania coś więcej, niż poddawanie ciągłej ocenie i kontrolowanie niemal każdego ich ruchu. Żeby jednak otworzyć się na naukę i radość płynącą z tego doświadczenia, musimy nauczyć się nie tylko mówić do nich w inny sposób, ale przede wszystkim zacząć ich słuchać.

Leave Your Observation

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *